Drift – gdy przyczepność schodzi na drugi plan
Sport samochodowy stał się w Polsce bardzo popularny. Amatorów mocnych wrażeń nie brak pomimo deficytu wyścigowych torów. Od pewnego czasu młodzi ludzie szukają adrenaliny w kolejnej, mocno rozwijającej się dyscyplinie. W widowiskowym driftingu.
Drift to jazda samochodem polegająca na zerwaniu przyczepności tylnych kół przy dużej prędkości i jak najdłuższe utrzymywanie auta w kontrolowanym poślizgu. Zawodnicy wykorzystują do tego mocne samochody z potężnym momentem obrotowym, głównie napędzane na tylną oś. Szybka jazda w zakrętach, wszechobecne podniecenie i zapach palonej gumy to nie wszystko. Trzeba bowiem przyznać, że drifting to dość drogi sport, a podstawowym wydatkiem są opony.
Przyjrzyjmy się zatem bliżej roli opon w driftingu, które chyba nigdzie indziej nie zużywają się tak szybko jak w tej dyscyplinie.
należy w driftingu do codzienności.
Oszczędny trening
Bardzo wielu amatorów driftingu pragnie z wiadomych względów uniknąć dużych kosztów ogumienia. Tylne opony przy odrobinie szczęścia wystarczą raptem na kilka treningów, więc jak zalecają doświadczeni kierowcy, w fazie treningowej nie warto inwestować w nie dużych pieniędzy. Bardziej zaawansowani zawodnicy podczas jednego treningu zużywają nie jeden, ale nawet kilka kompletów ogumienia.
Wspaniałą możliwością zdobycia wprawy bez większej utraty bieżnika jest trening na śliskiej nawierzchni. Zimowa aura czy mokry plac pozwolą na dłuższy trening przy stosunkowo małym zużyciu opon.
Warto pamiętać, że w przeciwieństwie do innych sportów motorowych, w drifcie nie wszystkie cztery opony muszą być takie same. Przed przystąpieniem do treningów warto zainwestować wbrew pozorom w opony przednie. Podczas gdy tylna oś poruszać ma się w kontrolowanym poślizgu, przód wyznacza główny tor jazdy a stabilność pojazdu jest w tym momencie bezcenna.
Nic nie zastąpi treningu na suchym asfalcie bez uczenia się od najlepszych. Zawodnicy, którzy bez większego wkładu sponsorów trenowali długimi godzinami, na tylną oś zakładali opony używane. Zaprzyjaźniony warsztat wulkanizacyjny może w tym wypadku stać się źródłem bardzo potrzebnego materiału treningowego.
Trening na używanych oponach ma naturalnie swoje minusy. Oprócz większego ryzyka jazdy na ogumieniu o nieznanej historii, nie mamy tak naprawdę większego wyboru jakiej marki opony zakładamy na nasze felgi. Wbrew pozorom jest to bardzo ważne a każdy, kto choć raz próbował trenować jazdę na suchej nawierzchni w kontrolowanym poślizgu wie co to znaczy.
W tak ekstremalnych warunkach każda opona zachowuje się ze względu na swą budowę inaczej. Kiedy jedne opony łatwo dają wprowadzić się w poślizg i zużywają się dość równo, inne zachowują się dość nieobliczalnie. W zależności od modelu i składu mieszanki, bardzo częstym widokiem jest odrywanie się bieżnika, kruszenie opony, odpadanie całymi płatami, czy rwanie się i wirowanie sznurków kordu. Niestety, trenując na ogumieniu używanym, nie ma się na to zjawisko większego wpływu.
Ciśnienie i rozmiary
Na temat ciśnienia powietrza w oponach wykorzystywanych w sportach motorowych pisaliśmy już niejednokrotnie i zasada ta bardzo podobnie wygląda w widowiskowym drifcie. Wraz ze wzrostem temperatury opony, podnosi się ciśnienie powietrza. Różnica jednak polega na tym, że nam zależy na utracie przyczepności, a nie jej zyskaniu. Dlatego też należy umieć znaleźć tę delikatną granicę.
Zasada mówi, że mocniej napompowana opona łatwiej daje się wprowadzić w poślizg. Będąc w poślizgu mocno się nagrzewa i ciśnienie wyraźnie wzrasta. Za wysoki poziom ciśnienia może spowodować, że poruszać się będziemy na tak zwanym „balonie” czyli środkowej części bieżnika lub opona ulegnie po prostu rozsadzeniu. Wielu kierowców tylne koła wypełnia większym ciśnieniem niż przednie z uwagi na rolę przyczepności. Warto jednak pamiętać, iż ciśnienie uzależnimy także do wielkości opony, temperatury otoczenia czy rodzaju nawierzchni.
Odrobina szczęścia także się przydaje...
Wielkość opon dostosujemy oczywiście do rozmiaru felgi. Pamiętajmy jednak, że mniejsza opona łatwiej da się wprowadzić w poślizg. Przy tak dużych przeciążeniach jakie występują podczas jazdy po asfalcie w ciągłym poślizgu łatwo o niemiłą niespodziankę jaką jest zsunięcie się opony z felgi. Dlatego też warto zakładać opony nieco węższe niż felgi i zwracać uwagę na to, by profil opony nie był zbyt wysoki. Unikniemy efektu „pływania” pojazdu po drodze i wspomnianego zsunięcia się opony.
Czas na zawody
Konkurowanie w zawodach to moment, na który czekają wszyscy ciężko trenujący zawodnicy. Właśnie w tym momencie rodzaj opon, rozmiar czy ciśnienie odgrywają największą rolę. Podczas zawodów nie możemy pozwolić sobie na testowanie ogumienia czy jazdę na oponach używanych. To czas treningów i doświadczenie innych zawodników powinno przygotować nas do zakupu odpowiednich, kompletów nowego ogumienia. To właśnie na zawodach osiąga się większe prędkości i stabilność nowych opon jest w tym momencie bezcenna. Zawodnicy lubiący zaskoczyć widownię często zaopatrują się w ogumienie firmy Kumho, które w zależności od rodzaju mieszanki dymi na różne kolory.
Drift to jedna z nielicznych dyscyplin sportu samochodowego, gdzie przyczepność opon w pewnym sensie schodzi na drugi plan. Jednak bez względu na to, czy szukamy uślizgów czy przyczepności, opony odgrywają pierwszorzędną rolę i jak w każdej dyscyplinie, należy poświęcać im naprawdę sporo uwagi.
Opony węższe od felgi? Czyli naciąg? Przecież to się zsunie przy drifcie. Nie czaję tej mody na szeroka stal nacìagi chore negatywy rolowanie nadkoli....
Troszkę prawdy i dużo głupoty w artykule, ja jestem amatorem i średnio podczas 6 godzin treningu zużywam 12 opon, przyczepność opony jest bardzo ważna, o ile w słabym samochodzie robimy wszystko by jej nie mieć, to w klasie profi jest odwrotnie. Istota profesjonalnego driftu polega na tym że aby określoną sekwencję zakrętów używając stopniowania rajdowego od 3 do 5 stopnia pokonać w pełnym drifcie to musimy inicjację poślizgu wykonać przy prędkości znacznie większej niż wyścigowa, czyli przy prędkości przy której jadąc tempem wyścigowym łapali byśmy podsterowność i wypadali z toru, dlatego inicjuje się nadsterowność by walczyć z fizyką i pokonywać siłę odśrodkową jadąc bokiem do kierunku jazdy, profi drifter potrafi wykorzystać całą szerokość nawierzchni by ofekt był jak największy.
Najlepsze opony do driftu moim zdaniem to pirelli p7000. Mało się zużywają a dymu co nie miara.
Tańsze opony dla DRIFTERóW :)
Zobacz także